Ignacy Loyola

Kategorie: Godni naśladowania

Następnie zawitał w Toledo u rodziców Salmerona. Poruszał się pieszo, by naśladować Jezusa. Na koniec pobytu w Hiszpanii odwiedził klasztor Kartuzów (1535). Spędził tam osiem dni, w tym czasie miał tam miejsce nowicjat Jana de Castro – przyjaciela z Paryża. Stamtąd mimo ostrzeżeń przed Barbarossą udał się statkiem do Włoch z Walencji. W drodze sztorm i silny wiatr złamał maszt, wielu myślało o śmierci. W drodze z Genui do Bolonii zgubił drogę i musiał przejść nad przepaścią prawie się czołgając, nazwał to potem „największym w życiu cierpieniem” - po 15 dniach dotarł do Bolonii, lecz spadł z kładki do błotnistej fosy,z tego też powodu zapewne jego wołanie o jałmużnę było tym razem nieskuteczne. Chciał w Bolonii studiować na uniwersytecie, lecz niemożliwym było uzyskanie stypendium

 

Trafił w końcu do Wenecji, życzliwi mu ludzie, głównie z Barcelony i Paryża przysyłali mu pieniądze na utrzymanie. Zamieszkał u przeora klasztoru Trójcy Przenajświętszej, który dużo mu opowiadał o działalności Hieronima Emilianiego, był on inspiracją dla późniejszej rzymskiej działalności Towarzystwa Jezusowego. Korzystał z biblioteki przeora, w której były głównie dzieła ojców Kościoła. Wiedzy teologicznej starczyło mu już do końca życia.

Wenecja była wówczas silna i bogata, ale zagrażała jej heretycka zaraza, zepsucie duchowieństwa. Tu jak miał w zwyczaju, gdy zbliżało się oskarżenie go o herezję ubiegł inkwizytorów, gdyż ktoś rozgłaszał, że Inigo schronił się w Wenecji przed inkwizycją francuską i hiszpańską. Efekt był taki że pisma Loyoli zostały polecone i pochwalone.

Chciał omówić z Janem Piotrem Carafą - współzałożycielem teatynów cnoty i uszczerbki jakie znalazł w ich regule. Uważał że są oni zbyt „kontemplacyjni”, a sam ich przełożony Carafa niepotrzebnie ubiera się i mieszka wygodniej niż współbracia. Carafa był neapolitańczykiem, a Ci mieli trudne relacje pełne uprzedzeń do Hiszpanów. Inigo napisał doń długi list. W tym samym czasie Carafa został mianowany kardynałem. Prości i niezorientowani ludzie będą później nazywać jezuitów teatynami. W istocie Ignacy to czego mu brakowało u teatynów wcielił w życie w Towarzystwie Jezusowym.

Carafa zostanie papieżem - podczas swojego pontyfikatu wymusi na jezuitach śpiewanie w chórze.

W Wenecji Loyola spotkał się z towarzyszami.

Celem była pielgrzymka do Ziemi Świętej. Czekali na okręt i w tym czasie pełnili służbę w weneckich szpitalach.

Inigo podzielił towarzyszy na trójki (jeden ksiądz i dwóch uczniów) i polecił im wymarsz do Rzymu, sam pozostał w Wenecji, wszystko po to by uzyskać zezwolenie na pielgrzymkę. Stąd wziął się jezuicki zwyczaj wędrujących trójkami i śpiewających modlitwy do Matki Bożej. Nawiedzili m.in. dom Maryi w Loreto.

W tym czasie w Rzymie przebywał Carafa i doktor Piotr Ortiz, który w swoim czasie doniósł na niego inkwizycji w Paryżu. Teraz był ambasadorem Karola V.

Papież zaprosił ich na dysputę teologiczną do siebie – lubił bowiem spory scholastyczne. Tym sposobem towarzysze Inigo zdobyli pozwolenie na pielgrzymkę, a Ci którzy jeszcze nie mieli święceń otrzymali je. Mogli słuchać spowiedzi i dawać rozgrzeszenie nawet w takich przypadkach, kiedy normalnie mógł czynić to biskup. Wszystko dzięki wstawiennictwu Ortiza. Dostali 210 dukatów na misję jerozolimską. Wybuchła jednak wojna z Turcją.

 

Kardynał legat Papieski Carafa udzielił im zgody na głoszenie kazań i sprawowanie sakramentów, co bardzo dziwło Rzymian, bo jeszcze nie byli zakonem, nowością było też że głosili je po Wielkiej Nocy, dotychczas w Rzymie kazania można było głosić jedynie w czasie Adwentu.

Inigo także otrzymał święcenia z rąk legata papieskiego, bardzo szybko uzyskując poszczególne szczeble 10 VI – niższe, 15 subdiakonat 17- diakonat 24 w św Jana Chrzciciela prezbiterat, wszystko z powodu nauki, wiedzy i dobrowolnego ubóstwa.

Przed odprawieniem pierwszej mszy towarzysze udali się na 40 dni odosobnienia.

Inigo wraz z Laynezem udali się do Vicenzy, gdzie żebrali o skromne jedzenie. Głosili kazania i spowiadali

W pewnym momencie dowiedzieli się chorobie Szymona Rodrigueza, Inigo natychmiast porzucił wszystko i wraz z Favrem pospieszył do niego – ten na spotkanie z nimi tak się ucieszył, że szybko powrócił do zdrowia

W Vicenzie powróciły oskarżenia o przynależność do alumbrados, władze kościelne jednak i tym razem uniewinniły ich. Inigo wraz z Laynezem i Szymonem wyruszyli do Rzymu. W drodze do Rzymu, kilka mil od niego, Inigo miał wizję że został przyłączony do Syna przez Boga Ojca. Usłyszał słowa „Ego ero vobis Romae propitius” - będę dla Was w Rzymie łaskawy. Otrzymał też poznanie że powinni unikać przystawania z niewiastami. 15 XI dotarli do Rzymu wystarali się o audiencję u Paieża zapaewniając o gotowości do pełnienia jego rozkazów. Inkwizycja czasem była brutalna i wychylała się ponad papieży (przykład kardynała Morone legata paieskiego na Sobór i prymasa Hiszpanii Carranza), w Rzymie kwitła prostytucja, dobrze wiodło się tylko bogatym, księża byli niedouczeni, święcenia można było kupić, kwitła symonia i nepotyzm, zakony były w stanie upadku, na soborze głośne były postulaty by zlikwidować wszelkie zakony. Towarzysze Inigo i on sam otrzymali zadania. Ignacy miał dawać ćwiczenia duchowne wpływowym osobistościom w Kurii. Ponadto prowadził katechezy dla dzieci, ćwiczenia dawał m.in Contariniemu i Ortizowi. Co ważne Inigo przy dawaniu „Ćwiczeń” nigdy nie stosował selekcji. Świadczy o tym przypadek Franciszka Estrady wyrzuconego z domu kardynała Carafy. W dalszym czasie Inigo zajął się nauczaniem w kościele Santa Maria di Monterrato.

25 grudnia odprawił swoją Mszę premicyjną.

 

Inigo i towarzysze dawali dobry przykład podczas zarazy. Opiekowali się około 3000 ubogich i chorych. Favre i Laynez odkryli kazaniu augustianina Mainradiego heretyckie luterańskie odchylenie i zaczęli je zwalczać. Zaczęła się nagonka na Inigo i towarzyszy. Ignacy wyjednał audiencję u papieża – wyjaśnił mu że bardzo mu zależy na rzetelnym procesie. Proces się odbył a Loyoli udało się zwerbować świadków – sędziów z Alcala, Wenecji i Paryża, którzy poświadczyli, że oskarżenia wobec w tym czasie bardzo prześladowanych towarzyszy Inigo są bezpodstawne. Proces, oczekiwania papieskie i myśli Inigo skłoniły cała dziesiątkę do silniejszego zjednoczenia. Podczas gdy 9 z nich rozjechało się nauczać po całych Włoszech Inigo pozostał w Rzymie tworząc „Formułę” Zakonu inaczej zwaną „Wielką Kartą Towarzystwa Jezusowego”. Ignacy nie widział w regule nic bardzo twardego, ważne były osoby członków zakonu by wystarać jedność ducha. Reguła zabraniała nabywać praw własności jakichkolwiek dóbr i stałych dochodów nawet wspólnie, skupiając się na uzyskiwaniu jedynie rzeczy niezbędnie koniecznych. Dokument recenzował dominikanin Tomasz Badia. Papież podsumował ją słowami „jest w tym palec Boży”. Na przeszkodzie stanęła jednak biurokracja, kardynał Ghinucci wystosował zastrzeżenia, a były nimi - zniesienie modlitw chóralnych, zniesienie pokut wymuszanych przez regułę i po trzecie ślub posłuszeństwa wobec Papieża. Ten wyznaczył arbitra Został nim kardynał Guidiccioni, zwolennik zmniejszenia liczby zakonów do czterech.

Inigo poprosił wszystkie możliwe osoby o złożenie świadectwa z owoców działalności jego i jego towarzyszy. Wiele znaczących osobistości tamtego czasu wywierało nacisk na Guidiccioniego, w tym król Francji, król Portugalii i cesarz Karol V. Gdy to nie pomogło, postanowił że z towarzyszami odprawią 3000 mszy. Sam Franciszek Ksawery, jeden z 10 towarzyszy Loyoli odprawił w intencji powołania zakonu 250 mszy To zmiękczyło serce Guidiccioniego. W roku 1540 wydano bullę zakładającą Zakon „Regimini militantis Ecclesiae”. Inigo wygrał ale liczba jezuitów była ograniczona do 60. 27 IX 1540 roku bullą Regimini militantis Ecclesiale Paież zatwierdził nowy zakon. Zgodnie z bullą należało wybrać przelożonego. Wbrew swej woli (na swojej karcie do glosowania oddał symboliczny głos na Pana Jezusa) Ignacy został jednogłośnie wybrany przełożonym zakonu, udając się wcześniej na spowiedź generalną. W Wielką Niedzielę spowiednik orzekł że dłuższe odmawianie byłoby sprzeciwianiem się Duchowi Świętemu. W radości dziesięciu przyjaciół odwiedziło 7 rzymskich kościołów, aIgnacy złożył przyrzeczenie Bogu i Papieżowi.

Swoje rządy w Towarzystwie Ignacy rozpoczął od nauki dzieci katechizmu w pierwszym jezuickim kościele.

W tym roku (1540) jezuici byli już W Indiach (Franciszek Ksawery), Paryżu Portugalii Irlandii i Włoszech

Coraz więcej zakątków świata domagalo się obecności Jezuitów. W tym czasie też Jezuici mieli już pierwszy rzymski kościół Santa Maria della Strada (Matki Boskiej opiekunki drogi). Został on uproszony przez pierwszego włoskiego jezuitę Piotra Codacio – który dla zakonu zrzekł się swojej majętności. Wykupił też kościół s. Andrea de la Fracta. Ignacy rozbudował kościół a dzięki szczodrobliwości wnuka Pawła II po kilkudziesięciu latach wzniesiono na jego miejscu świątynię Il Gesu.

Inigo rozpoczął pracę nad Konstytucjami, a Papież na bieżąco włączał wyniki tych prac do bulli. Po sześciu latach tekst ocenili wszyscy bracia przybyli do Rzymu.

Ignacy często wynik swych rozważań spisywał na kartce, kartkę kładł na ołtarzu i odprawiał mszę świętą.

Zwrot na większą chwałę Bożą i dla lepszego służenia Bogu pojawia się w konstytucjach 250 razy

Konstytucje poprzedza egzamin ze wskazówkami jak rekrutować. Czas próby trwa dwa lata,

co do wydalania niezdatnych i niegodnych przełożeni zakonu mają wielką swobodę, nawet Generał może być wydalony.

Towarzystwo wiele zawdzięcza papieżowi Pawłowi III, to on między innym wysłał jezuitów jako teologów to Trydentu. Następca Juliusz III nadał prawo nadawania tytułu doktora uczniom papieskich kolegiów, co obowiązuje po dziś dzień.

Bardzo szybko pojawili się święci Franciszek Borgiasz, czy Piotr Kanizy

W Alcala powstało pierwsze hiszpańskie kolegium jezuickie. Od początku jednak jezuici mieli wrogów. W tym czasie profesor z Salamanki ogłosił rychły koniec świata oraz, że jezuici są forpocztą Antychrysta, podobnie kapłan Barbaran chciał, by jezuitów spalono na stosie, ówczesny prymas Hiszpanii zakazał jezuitom głoszenia kazań i sprawowania sakramentów, grożąc ekskomuniką tym którzy by im na to pozwolili.

Inigo skupił się na apostołowaniu Rzymowi, a były to trudne czasy, mnóstwo sierot na ulicach. Założył sierociniec dla chłopców, potem dla dziewcząt. Do zarządzania kapitałem powołał Solidację 12 Apostołów składającą się z darczyńców. Kolejnym problemem Rzymu była prostytucja. By dać kobietom szansę wyjścia z bagna, bez konieczności składania ślubów, powstał dom św. Marty. Pierwszy kościół jezuitów

 

Cechy osobowości Ignacego

Katalońskie imię Inigo to imię przywołujące ogień. Saint Victor powiedział o Loyoli - śmiałek dla którego każda ziemia jest ojczyzną, cały świat jest wygnaniem. Intuicja jego czasu brzmiała – ruch jest również cechą Boga, jezuici mieli być więc w ruchu. Loyola był ascetą jadał tyle co wróbel, nakazywał jednak (w liście do św Franciszka Borgiasza „najgrubszego człowieka w Walencji”) dbać o ciało, które jest narzędziem duszy.

Maił poczucie dobrego smaku, wykwintnych manier i estetyki, był niezwykle odporny na ból.

Nie lubił hałasu i brudu, nieporządku, niedbale zawiązanych sznurowadeł itp., karał za to współtowarzyszy, a później braci zakonnych.

Lubił śpiew muzykę, kwiaty, gwiazdy, gdy był chory kazał sobie grać na klawikordzie.

Troszczył się bardzo o braci zakonnych. Musiał wiedzieć co jedzą jak śpią, w co się ubierają. Dobry apetyt u nowicjuszy sprawiał mu przyjemność. Sadzał obok siebie o. Benedykta Palmio by z lubością obserwować jak ten je. Gdy przygotowywał do wyższych funkcji i wyższych odpowiedzialności bywał surowy. Był powściągliwy w okazywaniu uczuć

Przed Wielkim Postem braci badali lekarze, i tylko Ci którzy nie mieli przeciwskazań pościli z całą surowością, sam jeszcze dopilnowywał, czy aby lekarze się nie pomylili. Rekolektanci mieli być dobrze odżywiani, nie znosił sknerstwa.

Człowiek chory był dla niego oczkiem w głowie, dla chorych zawsze musiały być pieniądze.

Spowiadając nowicjuszy nie bał się im mówić o własnych grzechach aby ich ośmielić

Zachowanie innych zazwyczaj interpretował korzystnie dla ludzi i życzliwie. Pisał „Człowiek zły łatwo posądza innych o zło”

Ulubiona jego maksyma to Przezwycięż się.

Bardzo przeżywał odprawiaanie Eucharystii i częste były wtedy łzy w jego oczach. Medycy nie byli w stanie pojąć co się z nim wówczas dzieje, a w końcu jego doznania i bóle były tak silne, że mógł odprawiać Eucharystię tylko w niedzielę

Kierował Towarzystwem z pomieszczenia, które miało wymiary 4x4 metry. W rozmowie był konkretny. Przykładał wielką wagę do korespondencji i raportów z działalności domów zakonnych - kopie listów Ksawerego były czytane nawet na dworach. Ćwiczenia zmieniał i poprawiał do osatatnich chwil. Za życia Loyoli przeszło je (około) 7500 osób 6000 mężczyzn, 1000 z nich rozpoczęło życie zakonne.

Tomek Zbrzezny