Syndrom poaborcyjny

Kategorie: Aborcja i Płodność

6. Model AFTER – przeżywanie i terapia syndromu w przypadku osób wierzących

 

AFTER to skrót od angielskich słów oznaczających: działania, uczucia, myśli, siły fizyczne, relacje z ludźmi.

U każdej osoby przeżywającej syndrom, a może zwłaszcza u osób wierzących musi nastąpić podważenie i zmiana dotychczasowego wzoru zachowań, który doprowadził do aborcji, a

jednocześnie wykorzystanie tego, co w nim adaptacyjne.

W zakresie „Działania” muszą być zniwelowane impulsywność i autoaborcja (ideacja samobójstwa). W obszarze „Emocje” trzeba skoncentrować siły na nazwaniu i wyrażeniu przeżywanych emocji. Postulowana jest terapia racjonalno - emotywna odnośnie generalizacji, katastrofizmu i przylepiania sobie niszczących etykietek, np. dzieciobójczyni. W wyniku terapii powstaje nowe, pozbawione wstydu spojrzenie na siebie samą.

 

Możemy wyróżnić następujące fazy emocjonalnego stosunku do aborcji

  • opór – uporczywe twierdzenie że zabieg to nic wielkiego

  • targi z Bogiem

  • depresja – brak nadziei nie wiadomo co dalej

  • pogodzenie się z zaistnieniem zabiegu – pojednanie z zabitym dzieckiem.

 

Myślenie jest przez kobietę przeżywającą syndrom nie w pełni kontrolowane. Celem terapii staje się przywrócenie poczucia odpowiedzialności za to co się robi i myśli, dostrzegania nadziei, eliminacja myśli czy skłonności samobójczych (autoaborcji).

W obszarze „Siły fizyczne” obserwujemy ich nadmiar. Sinusoidalne cykle – podminowanie, to znów zmęczenie i brak sił, rozdrażnienie, objawy neurastenii. W pracy terapeutycznej kluczem staje się równowaga, trening relaksacyjny, biofeedback, medytacja. Konieczna jest współpraca z lekarzem ogólnym.

Relacje z ludźmi, stanowią duże obciążenie, ofierze aborcji zdaje się, iż najlepiej czułaby się gdyby nikogo nie było, dominuje żal do otoczenia. Wszystko to powoduje osłabienie zaangażowania emocjonalnego. Trzeba zauważyć, że zmiany w tej sferze mogą mieć charakter

dwukierunkowy. Doświadczająca syndromu kobieta może też uciekać w relacje i bliskość, lub promiskuityzm, i lękać się samotności.

Zadaniem terapeuty jest przekonanie pacjentki, że zmiany na poziomie duchowym pomogą jej pozbyć się wewnętrznych przymusów. To właśnie te przymusy doprowadziły do aborcji.

Uczymy empatii, patrzenia z perspektywy drugiej osoby, życia w prawdzie i z pozytywnym obrazem siebie i Boga. Ale także ujawniania własnych potrzeb, szczególnie w relacji rodzic – dziecko.

Pomocne może być napisanie listu do zmarłego dziecka, udział w grupie wsparcia.

 

Terapia

 

7. Geneza trudności w terapii syndromu

Przeżywanie żalu po takiej stracie jest trudniejsze niż radzenie sobie z jakąkolwiek inną utratą

związaną z ciążą. Osoby które były zaangażowane w aborcję muszą winić przede wszystkim siebie,

nie mają sposobności dotykania albo oglądania ciała utraconego dziecka. Nie pomaga też obszerna retoryka zaprzeczająca temu, że "to było dziecko", która utrudnia podjęcie efektywnej terapii, syndromu miało przecież nie być! W przypadku aborcji możliwość przeżywania żałoby po stracie dziecka zostaje zablokowana.

A należy dodatkowo zauważyć, że kobiety, które przeżyły aborcję doświadczają większego poczucia straty niż te, które samoistnie poroniły dziecko w tym samym okresie rozwojowym. Śmierć dziecka domaga się psychologicznego domknięcia. Macierzyństwo przecież zawsze charakteryzuje silny związek fizjologiczny, psychiczny i duchowy między matką i dzieckiem. Uwolnione i ujawnione cierpienie po stracie dziecka jest naturalnym i normalnym procesem, a jego brak może sugerować występowanie zaburzeń, Prędzej czy później rodzice będą musieli odżałować stratę spowodowaną aborcją.

Podejmując decyzję o zabiciu dziecka trzeba najpierw stłumić własne uczucia i naturalne,

spontaniczne macierzyńskie sposoby reagowania i myślenia. Następnie trzeba odczłowieczyć

dziecko. Ból aborcji wstrząsa matką, przywraca ją do rzeczywistości i trudno wtedy ukryć, co

naprawdę się stało. Można obciążyć następne dziecko. Kiedy śmierć dziecka nie zostanie prawidłowo przeżyta, ze wszystkimi tego przeżywania fazami, patologiczna żałoba sprawia, że kobiety stają się apatyczne, przerażone, rozdrażnione i zmęczone.

Należy zwrócić uwagę na program terapeutyczny "Żywa Nadzieja" realizowany w Polsce przez Towarzystwo Odpowiedzialnego Rodzicielstwa w Rybniku, które szkoli specjalistów w pracy terapeutycznej z syndromem.

Kładzie ono nacisk na fakt, że nie wystarczy wysłuchać, opowieść pacjentki powinna być częścią naszego życia, konieczne jest wytworzenie atmosfery wspólnego działania. Prawidłowo ukształtowany terapeuta, zawsze czerpie od pacjenta, potrafi żyć w wolności i odpowiedzialności. Zadaniem jest odbudowanie zaburzonej przez aborcję ciągłości i pełni osobowości kobiety, która jest przecież ofiarą. Dramat aborcji może być zabójczy także dla związku.

Wolność lansowana przez naszą cywilizację to przede wszystkim manifestacja grzechu, w dodatku bez nazwania go grzechem, bo to skłaniałoby do myśli o konieczności powrotu do Boga Stwórcy. To wspomniana już schizofrenia moralna. Z jednej strony lansuje się wizję siebie, w której powinno się mieć wszystko przewidziane i zaplanowane, a z drugiej podkreśla się, że nie trzeba wcale w pełni kontrolować swojego życia. Jest to sztuczna, nierealna i kłamliwa tożsamość. To efekt zniewolenia psychiczno – duchowego jakie dotyka naszej kultury.

W terapii ducha trzeba wziąć pod uwagę, że kobiety które dokonały aborcji często były ofiarami

przemocy seksualnej w dzieciństwie, ich ograniczenie wolności wyboru oraz fakt uprzedmiotowienia dziecka przez otoczenie w sytuacji podejmowania decyzji.

Niestety syndrom jest także wyzwaniem dla obrońców życia, co uwidocznił podział w polskim środowisku proliferów. Część z nich, która nie traktuje miłości do Matek i dzieci jako wartości nadrzędnej, nie dostrzega prawdy o nim i pragnie w imię dodatkowej sprawiedliwości postawić Matki pod pręgierzem ostracyzmu społecznego. W ten sposób daje „obrońcom kobiet” dodatkowy fałszywy, a przede wszystkim zupełnie niepotrzebny argument.

Decyzja o aborcji jest zawsze pogwałceniem natury. Odrzucona świętość musi zostać przyjęta ponownie i temu służy właśnie syndrom, który może być ogromną szansą na pozytywną zmianę w życiu konbiety, która go przeżywa. Czasem ofiara życia dziecka wydaje się być wręcz konieczna by ratować duchowość Matki. Ważne, by nie została zmarnowana.

Tomek Zbrzezny